Dlaczego autyzm nie jest tak wspaniały jak pokazują w filmach?

Magdalena Foryś
29-07-2022

5 min

 

Internet pełny jest filmów o autystach . Pokazuje, jak cudownie się uczą, jacy są wyjątkowi, jakie mają zdolności. Pełno jest geniuszy, którzy cudownie liczą, mają fenomenalną pamięć, itd. Niestety prawda jest trochę inna. Jest diagnoza, ale geniuszu jakoś nie widać. A filmy pokazują, że jest tak cudownie, że terapia, że cudowne metody,  że pełen sukces itd.,  a Ty jakoś tego nie widzisz. Nie wychodzisz z dzieckiem do marketu, bo krzyczy, bije się po głowie i nie reaguje na nic. Wszyscy się patrzą i te współczujące spojrzenia jeszcze bardziej Cię denerwują. Co cudownego może być, że zawsze chodzicie tą samą drogą, bo gdy chcesz inaczej to jest bunt. Gdy Twoje dziecko je tylko kwadratowe herbatniki i nic więcej nie chce jeść. A przecież Ty się starasz. Twoje dziecko nie mówi, słyszysz -  jeszcze małe nauczy się, albo hasło -  mój też później zaczął mówić.  Czas mija, a ono wydaje tylko dźwięki i to czasem przeraźliwe i piski. A ty nie wiesz czego chce. Pamiętam dziewczynkę, Kasie,  która trafiła do mnie na terapie w wieku 4,5 lat. Była grzeczna,  siedziała w kąciku i w zasadzie nikomu nie przeszkadzała. Ale jadła tylko jeden rodzaj herbatników. Po paru godzinach była po prostu głodna i krzyczała,  nie umiała nawet samodzielnie skorzystać z toalety, nie sygnalizowała potrzeb. Po prostu,  co jakiś czas głośno krzyczała i opiekunki w przedszkolu kombinowały, czy toaleta, czy głód,  czy jeszcze coś innego. Gdy trafiła do mnie,  umiała już siedzieć przy stoliku i pracować indywidualnie. Bo tak była prowadzona cały czas. Znała szeregi,  sekwencje, nazywała obrazki,  ale samodzielnie nie mówiła i nie robiła nic. Wszyscy byli zadowoleni,  w zaciszu gabinetu była spokojna, rozwiązywała te swoje schematyczne zadania i ok.  Ale co dalej ?  Gdzie intencja komunikacji, wyrażanie potrzeb i samodzielny wybór?  Mały automacik,  który grzecznie rozwiązywał  zadania. Koszmar. Dziś po kilku miesiącach powiedziała cudowne zdanie...chcę pić... i to jest sukces.  Dziś,  oczywiście,  przy mojej pomocy,  sama układa plan działań na zajęciach, sama dokonuje wyboru zadań . Mama tez nauczyła się i daje jej możliwość wyboru w doborze ubrania. Do niedawna ubierała ją w różowe sukienki,  bo tak ładnie wyglądała. Okazało się,  że Kasia nie znosi różowego koloru, woli zielony,  ale trochę trwało nim do tego doszłyśmy. Terapia ruszyła, powoli i małymi kroczkami. Nie bawi się jeszcze z dziećmi, ale już powoli zaczyna je zauważa. Jeszcze wszystko bierze do buzi ale i nad tym popracujemy. Ale czy to ważne w życiu, że nazywa kota, psa, wskazuje i nazywa przedmioty?  Pewnie tak,  ale czy najważniejsze? Chcemy wspólnie z rodzicami,  i nad tym pracujemy,  żeby zauważała innych ludzi i  dzieci,  żeby umiała się bawić.   Czy w wieku sześciu lat będzie znała sylaby i umiała czytać? Nie wiem. Mój własny syn w wieku 5 lat czytał płynnie, ale czy to wpłynęło to na jego rozwój.  Miał,  jak każde dziecko różne problemy w szkole i nie wyrósł na geniusza. Dziś jest dorosły,  ma swoja córkę, malutką,  ma 4 latka.  Bawi się z nią literkami i  cyferkami,  bo dziecko tego chce. Bo rodzice czytają książki i ona tez chce. Ale czy to ma pomoc w kontaktach społecznych, nawiązywać przyjaźnie, chyba nie. A chcemy,  aby nasze dzieci funkcjonowały jak najlepiej,  miały przyjaciół i swoje środowisko, w końcu będą kiedyś nastolatkami.  Chcemy, żeby umiały się zachować właściwie, żeby przynależeli do jakiejś społeczności. A czy będą znać sylaby wcześniej, czy to tak ważne? Może najpierw nauczmy ich dostrzegania ludzi, innych dzieci, matki i ojca itd, a potem skupmy się na edukacji. Moja Kasi dziś,  po kilku miesiącach , wie gdzie jest jej sala, wie że to są dzieci z jej grupy a ta pani to jej pani wychowawczyni. Może bawi się jeszcze w tzw. dziwaczny sposób i samotnie,  ale już patrzy i zauważa dzieci i to chyba sukces a słowa...chcę układankę.. są dla mnie wielkim sukcesem. Mam nadzieję, że idziemy w dobrą stronę,  aczkolwiek bardzo powoli, ale wierze że będzie coraz lepiej.